Przedpierwszodniowe przemyślenia
7 sierpnia, 2011 5 Komentarzy
A więc i ja coś napiszę.
Z całej naszej trójki czwórki ja jestem chyba na najlepszej pozycji (niekoniecznie, z5pln też coś zwozi z domu) gdyż w weekendy wracam do domu, skąd zbieram zawsze trochę jedzonka – skoro można to można, choć czuję, że to już „nie to”, ale cóż – tak chcieli, to tak mają :>
Dzięki temu uzbieram sobie na szampon, który akurat mi się skończył, a którego kupić już nie mogę 😉
Foci pięciozłotówek nie dam, bo nie mam.. Trzeba będzie wybrać się w stronę bankomatu, gdyż przez kolejny miesiąc będę stałym gościem „sklepu dla najbiedniejszych”, gdzie to – jakby ktoś nie wiedział – zapłacić kartą nie mogę :>
żegnajcie kanapeczki – od jutra mnie na was nie stać
D, zrób sobie fote w HD, wydrukuj i powies przy biurko bo od jutra to chyba juz na takie rarytasy nie popatrzysz 😉 U mnie jutro na sniadanie kolba kukurydzy za 50gr 😉 nom om om om om
to stara fota, dziś żywiłem się plackami i.. mak donaldem.
nie wyobrażam sobie tego jeszcze…dzizas…
Dobre 😉 naprawde dobre, az musialem 3 razy przeczytac : „mak donaldem” , muhahahahah nastepny raz mak donalda zobaczysz za miesiac hahaha 😉 za takiego macshita to moge 3-4 dni przezyc jesli mowa o zestawie np. makwiesnioka
G: nie „możesz”, lecz „musisz” :P.